Tekst pochodzi z mego posta na FB.
Czy jestem muchą z szamba, czy obywatelką demokratycznego kraju, korzystającą z praw, jakie daje mi Konstytucja? Hmmm... Oto jest pytanie.
Jak z obywatelki awansowałam na muchę?
Dotarły do mnie sygnały o umowach na wygórowane kwoty, jakie dyrektor Janusz Kijowski zawiera za reżyserowanie spektakli u siebie w Teatrze, oraz o niespotykanych chyba gdzie indziej (?) honorariach dla siebie za "doradztwo artystyczne".
Hmmm... Koleżanki i koledzy reżyserzy i reżyserki, to chyba sporo?
Zaś dodatkowe 20 tys. spływa do dyrektora średnio 3 razy w roku za "doradzanie artystyczne" (gdzieś jeszcze istnieje taka praktyka pobierania honorarium za obecność na próbach generalnych?) przy spektaklach, za które realizujący je reżyserzy dostaje mniej...
Jednocześnie w Teatrze nie ma pieniędzy na podwyżki dla pań sprzątających. I w ogóle. Ale są na służbowe Nissan i Subaru Forester z napędem na cztery koła. W jakimś chyba były atrakcyjnym pakiecie, bo podobne auta podobno pojawiły się w tym samym czasie w domowym garażu dyrektora.
A ja tylko chciałam skorzystać z moich praw i Konstytucji... Nie można?
Chciałam tylko sprawdzić czy to pomówienia, czy te kwoty są niebotyczne, czy te informacje to rzeczywiście obelgi i insynuacje. Eh...
Odpowiedzi jednak nie mam, bo... dyrektor odpisał mi, że wniosku nie zrealizuje, ponieważ wysłanie mi tych umów sparaliżuje normalną pracę teatru. Bo jest to "czasochłonne i wymaga przeorganizowania czasu pracy". Serio? To nasuwają się jeszcze 3 pytania:
Aż tyle, że ich zlokalizowanie sparaliżuje teatr? Wow, to o czymś jeszcze nie wiemy? ;)
Hmmm.. Może po historii przelewów się jakoś znajdzie? Mogę pomóc wolontarystycznie ;)
Ale nie umiem zaakceptować, że się publiczną instytucję traktuje jak bankomat, a ludzi jak podludzi. I jeszcze się ich zastrasza. Niech się wstydzi ten kto robi, nie ten kto widzi. A im więcej widzimy i nie odwracamy oczu, to jest szansa na zaprowadzenie normalności.
P.S. 2: W jakąkolwiek to zostanie ubrane narrację - nie jest to sprawa polityczna. Tylko ludzka. Chodzi nie o prawo - lewo, tylko o przyzwoitość.