Prezydent Rzeszowa, w wyniku nacisków kurii, każe dyrektorce Teatru Maska odwołać prace nad spektaklem, poruszającym m.in. kwestie nadużyć w Kościele.
Ojojoj, prezydent nie rozumie, gdzie kończą się jego kompetencje... Dlatego napisałam do pana prezydenta trzy listy (autentycznie wysłane na email urzędu, jako wnioski) wyjaśniające, gdzie są granice jego władzy.
LIST 1.
Panie prezydencie Ferenc, chyba musimy sobie wyjaśnić kilka rzeczy.
Pana rzecznik mówi dla „Na Temat”: „Od naszej decyzji nie ma odwołania”.
Delikatnie pytam: od jakiej konkretnie decyzji? W Pana środowisku – urzędowym - „decyzja” to jest dokument, akt prawny, papier. Takie są Pana narzędzia pracy. Poproszę więc o tę decyzję na email: alina.czyzewska@siecobywatelska.pl, w trybie oczywiście ustawy o dostępie do informacji publicznej. OK?
Ojej, nie macie takiego dokumentu? Nie szkodzi, wiem o tym, że nie macie. Bo jako organ władzy publicznej, MUSICIE przestrzegać między innymi Konstytucji, prawda? Na przykład artykułu 7go, w którym napisano, że musicie działać na podstawie i w granicach prawa. Coo to oznacza? Że na wszystko, cokolwiek robicie, musicie mieć przepisy i procedury, zapisane np. w ustawach – bo nie możecie robić, co Wam się żywnie podoba. Na tym właśnie polega demokracja. Sorry chłopaki. A ja nie znam żadnej ustawy, która mówi o tym, że prezydent może dyktować dyrektorowi teatru, co ma robić a czego nie. Bo instytucje kultury od bodaj 1991 roku (ależ ten czas leci!) są już osobnymi, autonomicznymi podmiotami prawnymi. Nikt poza dyrektorem nie ma prawa ingerować w repertuar. Zakres nadzoru prezydenta nad teatrami jest ściśle określony prawnie. Właściwie to chyba tylko przyjmuje sprawozdania finansowe Teatru. Proszę więc nie dokładać sobie zbędnych i bezprawnych obowiązków.
Aha. Tak na marginesie, to mamy jeszcze prawnie zagwarantowaną dwuinstancyjność postępowań – co oznacza, że nie ma decyzji bez odwołania
Chyba że ta decyzja „bez odwołania” to nie fakt administracyjny, tylko ot tak się panu rzecznikowi wymsknęło. „Od naszej decyzji nie ma odwołania” może powiedzieć rodzic dziecku, kiedy każe mu wracać z piaskownicy na obiad. Sorry, taki mamy klimat - teatr to nie piaskownica, a Pana i rzecznika wiążą przepisy i procedury. Ręczne sterowanie to w Rosji. Wyjdźmy z piaskownicy i zacznijmy szanować prawo, autonomię instytucji kultury oraz nas - twórców i twórczynie.
Mam nadzieję, że premiera się odbędzie. I że przyjdzie Pan na premierę razem z rodziną i rzecznikiem (kupując bilet za własne pieniądze. Bo szczerze mówiąc, tak na stronie, to nie rozumiem, dlaczego prezydenci dostają darmowe bilety. Chyba stać prezydentów na bilet?).
A, i jeszcze jeden cytat: "To decyzja władz miasta, ponieważ teatr jest naszą jednostką" . Prawie dobrze! Prawie
Pozwolę sobie na króciutki, ale mam nadzieję interesujący wykład.
Po pierwsze. Prezydent nie jest władzą, ale - obok Rady Miasta - organem władzy (polecam ustawę o samorządzie gminnym). Czasy "Państwo to ja" już minęły. Władzą są mieszkańcy. Wiem, rzadko o tym wiedzą, ale tak jest. Jednak z uwagi na ten niuans proszę wyhamować w carskich zapędach. Prezydent jest władzą wykonawczą - tylko wykonuje procedury. A procedury na takie ingerencje - powtarzam - brak w naszym systemie prawnym.
Po drugie. Teatr faktycznie jest jakąś jednostką: jednostką finansów publicznych (nie prezydenta). Panu rzecznikowi mogło się pomylić z "jednostką BUDŻETOWĄ", której jakieś podporządkowanie prezydentowi występuje. A zatem z faktu, że teatr jest jednostką finansów publicznych, w żaden sposób nie wynika fakt, że prezydent może decydować o repertuarze i stosować cenzurę oraz ręcznie sterować dyrektorem, teatrem, repertuarem.
Pozdrowienia,
Alina
LIST 2.
Drogi Panie prezydencie Tadeuszu Ferenc, oto chyba musimy zacieśnić naszą znajomość...
W piątek wszedł Pan z kontrolą do Teatru Maska. Więc tymczasem ja skontroluję Pana.
Kierując się troską o Miasto Rzeszów, niepokojem o autonomię instytucji kultury oraz – tak, wiem - bezczelnością, bardzo proszę o to, by wyszedł Pan ze sprawy Teatru Maska z twarzą i zajął się tym, co nakazuje Panu prawo, bo to trochę wstyd, żeby byle aktorka wytykała Panu błędy i rozkładała na łopatki Radę Miasta, Pana urzędników i prawników...
Generalnie uważam, że kontrole są OK i warto interesować się, jak są wydawane pieniądze publiczne – więc mamy wiele wspólnego. Ale mam przeczucie, że Pana kontrola w Masce to raczej nie wyraz troski, tylko polowanie na czarownice.
Ostatnio tłumaczyłam Panu, dlaczego nie ma pan prawa do "decyzji bez odwołania" i gdzie są prawne granice Pana kompetencji jeśli chodzi o ingerencję w działalność instytucji kultury (https://bit.ly/2BQv5zT). Dziś widzę, że naprawdę bierze Pan za dużo na siebie! Tak dużo, że zaniedbuje Pan swoje obowiązki i sprawy na własnym podwórku. Dlatego postanowiłam Panu pomóc i napisałam do Wojewody wniosek o unieważnienie statutu Teatru Maska. Bo narobił Pan w nim tyyyle błędów…
Ok, wiem, że statut uchwala Rada Miasta, ale przecież wiemy też, przygotowują go Pańscy urzędnicy. Pan jest ich kierownikiem. Jak więc dopuścił Pan do tego, że w statucie Teatru Maska, na 17 paragrafów, co najmniej 12 narusza prawo?!
Jedźmy po kolei.
1. Statut Maski: „NADZÓR nad Teatrem sprawuje Prezydent Miasta”.
Nieprawda. Zamieszczenie tego rodzaju zapisów stanowi istotne naruszenie prawa. I nie jestem w tym poglądzie osamotniona - są na to wyroki i rozstrzygnięcia nadzorcze wojewodów.
Zgadza się ze mną m.in. Wojewoda Dolnośląski: „Zapis dotyczący NADZORU nad działalnością finansową Ośrodka stanowi przekroczenie udzielonego Radzie upoważnienia, co stanowi istotne naruszenie art. 13 ust. 2 ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej oraz art. 7 Konstytucji skutkujące stwierdzeniem jego nieważności” *(1) oraz Wojewoda Podlaski: „Wszelka ingerencja organu stanowiącego polegająca na przyznaniu organizatorowi kompetencji NADZORCZYCH jest nieuprawnionym naruszeniem samodzielności jednostki organizacyjnej” *(2)
A w wyroku z dnia 20 marca 2008 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. akt. I SA/Wa 134/08) stwierdził: „Instytucja kultury, jako osoba prawna jest całkowicie odrębnym w stosunku do gminy podmiotem prawa, z własnym majątkiem, środkami trwałymi, przychodami oraz kosztami, samodzielnie gospodarującą w ramach posiadanych środków. Samodzielność instytucji kultury jako osoby prawnej, oznacza także, zdaniem Sądu, że organizator nie może w sposób dowolny samodzielnie modyfikować zakresu działalności instytucji kultury.”
Żaden z przepisów ustawy o działalności kulturalnej nie przyznaje prezydentom supermocy nadzorczych wobec instytucji kultury. A – jak wiemy – musi Pan działać na podstawie i w granicach prawa, bo tak nakazuje Panu art. 7 Konstytucji. Kiedy wychodzi Pan poza te granice, to narusza Pan prawo*(3). Nieładnie.
W tym miejscu wskazać należy na różnicę między nadzorem a kontrolą. Działalność nadzorcza ma na celu głównie zabezpieczenie przestrzegania prawa, jest wykonywana ex post i połączona z możliwością uchylania kontrolowanych aktów w sytuacjach prawem określonych. Kontrola zaś polega wyłącznie na sprawdzeniu działalności innych jednostek, BEZ MOŻLIWOŚCI wpływania na działalność jednostek kontrolowanych poprzez wydawanie wiążących NAKAZÓW lub POLECEŃ. Kontrola nie obejmuje egzekwowania udzielonych zaleceń oraz wyciągania konsekwencji stwierdzonych naruszeń.
Zauważyć również należy, że instytucja kultury jest samorządową osobą prawną, a więc cechuje się samodzielnością i AUTONOMIĄ DZIAŁANIA (sama nie jestem taka mądra, wzięłam to od wojewody, polecam: rozstrzygnięcie nadzorcze Nr Nk-N.4131.96.3.2016.Jb Wojewody Dolnośląskiego z dnia 1 lutego 2016 r).
2. Statut Maski: „Dyrektor zobowiązany jest do przedstawiania Prezydentowi Miasta planu: zadań programowych, zatrudniania, płac, potrzeb inwestycyjnych oraz preliminarza wydatków, a także składania sprawozdań z realizacji zaplanowanych działań”.
Nieprawda. Nie ma Pan ani Rada Miasta prawa nakładać na dyrektora takiego obowiązku ani umieszczać tego w statucie.
Co zatem Pan może wobec instytucji kultury? Zerknijmy, na co pozwala Panu prawo. Wiem, że jako aktorka mogę być dla pana mało wiarygodna, więc posłużmy się uchwałą Krajowej Izby Odwoławczej z dnia 10 sierpnia 2018 roku (sygn. akt kio/kd 31/18 ):
- organizator wydaje akt o utworzeniu instytucji kultury, który określa jej nazwę, rodzaj, siedzibę i przedmiot działania (art. 11 u.o.p.d.k.);
- organizator zapewnia instytucji kultury środki niezbędne do rozpoczęcia i prowadzenia działalności kulturalnej oraz do utrzymania obiektu, w którym ta działalność jest prowadzona (art. 12 u.o.p.d.k.);
- instytucje kultury działają na podstawie aktu o ich utworzeniu oraz statutu nadanego przez organizatora (art. 13 ust. 1 u.o.p.d.k.);
- organizację wewnętrzną instytucji kultury określa regulamin organizacyjny nadawany przez dyrektora tej instytucji, po zasięgnięciu opinii organizatora oraz opinii działających w niej organizacji związkowych i stowarzyszeń twórców (art. 13 ust. 3 u.o.p.d.k.);
- instytucje kultury uzyskują osobowość prawną i mogą rozpocząć działalność z chwilą wpisu do rejestru prowadzonego przez organizatora (art. 14 ust. 1 u.o.p.d.k.);
- instytucja kultury gospodaruje samodzielnie przydzieloną i nabytą częścią mienia oraz prowadzi samodzielną gospodarkę w ramach posiadanych środków, kierując się zasadami efektywności ich wykorzystania (art. 27 ust. 1 u.o.p.d.k.).
Z przytoczonych powyżej przepisów wynika więc wyodrębnienie prawne i organizacyjne instytucji kultury oraz ich pełna autonomia i samodzielność finansowa i organizacyjna”.
Tak mówi KIO - organ, który sprawuje nadzór nad Panem. Ja bym mu wierzyła
Poza tym – znowu kłania się konstytucyjna zasada legalizmu. W statucie instytucji kultury można wpisać TYLKO i WYŁĄCZNIE to, na co pozwala ustawa. A ustawa o prowadzeniu działalności kulturalnej wymienia zamknięty katalog spraw, które mają się znaleźć w statucie. Jakie? Hmmm...
„Statut zawiera:
1) nazwę, teren działania i siedzibę instytucji kultury;
2) zakres działalności;
3) organy zarządzające i doradcze oraz sposób ich powoływania;
4) określenie źródeł finansowania;
5) zasady dokonywania zmian statutowych;
6) postanowienia dotyczące prowadzenia działalności innej niż kulturalna, jeżeli instytucja zamierza działalność taką prowadzić” (artykuł 13 ustawy).
Pisząc ludzko-prawniczym językiem, organ gminy, odrabiając lekcję zadaną w ustawie, jest obowiązany działać ŚCIŚLE w granicach tego zadania. Nie wolno mu być wzorowym uczniem - tj. nie wolno mu wykraczać poza podstawę programową. Nie jest upoważniony ani do regulowania tego, co zostało już w jakiejś ustawie uregulowane, ani też do wychodzenia POZA ZAKRES upoważnienia ustawowego. Te sześć regulacji, które Rada Gminy powinna zamieścić w statucie instytucji, ma więc charakter zamknięty, co oznacza że NIE MOGĄ się znaleźć w statucie zagadnienia nie wymienione w art. 13 ust. 2 ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej.*(4)
3. Statut Maski: „Organem doradczym Dyrektora jest Rada Artystyczno-Programowa. Członków Rady powołuje i odwołuje Prezydent Miasta Rzeszowa w porozumieniu z Dyrektorem Teatru. W skład Rady wchodzą: Przedstawiciel Prezydenta Miasta Rzeszowa, przedstawiciele pracowników oraz środowisk i związków twórczych, wskazani przez Dyrektora Teatru oraz jeden przedstawiciel wskazany przez Radę Miasta Rzeszowa”.
O nie.
Oddajmy głos Wojewodzie Mazowieckiemu: „Przepis statutu w części stanowiacej, że członków Rady powołuje Wójt Gminy Borkowice, nie znajduje żadnego uzasadnienia w obowiązujących przepisach. Skoro bowiem, jak wskazano wyżej, samorządowa jednostka kultury jest samodzielnym podmiotem posiadającym osobowość prawną, to jakakolwiek ingerencja w jej działanie, polegająca na nadaniu kompetencji powoływania członków Rady Programowej organowi wykonawczemu gminy, jakim jest wójt, może wynikać jedynie z ustawy, a nie zaś z przepisów statutu”. I taki zapis skutkuje unieważnieniem przez Wojewodę (LEX-R.4131.17.2017.MN, rozstrzygnięcie nadzorcze dnia 14 czerwca 2017).
4. „Teatr może prowadzić działalność gospodarczą według zasad określonych w odrębnych przepisach. Dochód uzyskany z działalności gospodarczej przeznacza się na realizację celów statutowych. Działalnośc gospodarcza nie może ograniczać ani utrudniać wykonywania zadań statutowych”.
Prawie dobrze. To jest tak: w odniesieniu do działalności gospodarczej ustawa mówi: „Statut zawiera postanowienia dotyczące prowadzenia działalności innej niż kulturalna, jeżeli instytucja zamierza działalność taką prowadzić.” Każdą wytyczną z ustawy trzeba wypełnić w statucie w 100%. Zatem w statucie należy dokładnie określić, jaka dokładnie działalność, wykraczająca poza działalność kulturalną, może być przez teatr prowadzona – bo to akurat nie jest wolny wybór dyrektora. Niedopuszczalne jest pozostawienie pewnych regulacji do rozwinięcia poza statutem*(5). Takie niepełne zapisy są nieważne.
Wojewoda będzie miał przez Pana dużo roboty z unieważnieniem tych wszystkich błędnych zapisów w statucie.
5. Poza tym reguluje Pan w statucie wiele rzeczy, co do których nie macie - ani Pan, jako Prezydent, ani Rada Miasta, żadnych kompetencji. Na przykład:
- że teatr posługuję się jakąś pieczęcią, i wyznaczacie, co ma na niej być. Przepraszam, ale to nie Pana ni Radnych sprawa, co jest na pieczęci, tylko dyrektora. Dyrektor to nie marionetka.
- powtarza Pan i modyfikuje zapisy ustaw, czyli aktów wyższego rzędu, co jest bezwzględnie niedopuszczalne i skutkuje nieważnością uchwały,
- poucza Pan na temat kwalifikacji pracowników, ich wynagradzania, zadań dyrektora, kontrasygnat Głównego Księgowego – sorry, ale regulują to ustawy, tj. akty wyższego rzędu, a nie Pan,
- wymóg pozytywnej opinii Prezydenta w przypadku powoływania zastępcy ds artystycznych też wybiega poza obszar kompetencji Prezydenta,
- niedopuszczalne jest wskazywanie w statucie - akcie prawa miejscowego - na podstawie jakich ustaw i rozporządzeń działać ma instytucja - Rozstrzygnięcie Nadzorcze Nr Nk-N.4131.96.3.2016.Jb Wojewody Dolnośląskiego z dnia 1 lutego 2016 r
- ustawa nakazuje wskazać w statucie źródła finansowania. Prawo jest jak skalpel – precyzyjne. Nie ma tu mowy o „przykładowych” źródłach finansowania, dlatego końcowe sformułowanie w par. 14: „z innych źródeł” narusza prawo. Ustawa wymaga określenia źródeł finansowania instytucji kultury, to nie można – poprzez użycie sformułowania „z innych źródeł” – pozostawiać otwartego katalogu tych źródeł (Rozstrzygnięcie Nadzorcze Nr Nk-N.4131.96.3.2016.Jb Wojewody Dolnośląskiego z dnia 1 lutego 2016 r.).
Kierując się troską o Miasto Rzeszów, niepokojem o autonomię instytucji kultury oraz – tak, wiem - bezczelnością, bardzo proszę o to, by wyszedł Pan ze sprawy Teatru Maska z twarzą i zajął się tym, co nakazuje Panu prawo, bo to trochę wstyd, żeby byle aktorka wytykała Panu błędy i rozkładała na łopatki Radę Miasta, Pana urzędników i prawników.
Niech już każdy zajmie się tym, czym powinien: dyrektor – teatrem, Pan – przestrzeganiem prawa, ja – nauką tekstów do spektaklu. Teksty ustaw zostawiam już Panu. I dajmy sobie żyć w tym demokratycznym - w teorii jak widać - kraju.
Pozdrawiam,
Alina
P.S. Aha, to nieprawda, że statutowym zadaniem Teatru Maska jest produkcja spektakli dla dzieci i młodzieży. Nie ma tego w statucie
EPILOG: Wojewoda, na mój wniosek, wezwał Prezydenta do naprawy statutu, ale ten udał, że nie widzi naruszęń prawa, więc Wojewoda skierował statut do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
LIST 3.
Szanowny carze Rzeszowa!
Panie Tadeuszu. Ręce opadają.
Od razu przejdźmy do rzeczy. Ma Pan sztab prawników, urzędników – naprawdę proooooszę, niech Pan ich zapyta, zanim Pan coś powie publicznie. Bo przynosi Pan wstyd miastu, mieszkańcom i demokracji.
1. „Teatr Maska powinien zajmować się wystawianiem sztuk dla dzieci i młodzieży, czyli tym, do czego został powołany jeszcze przez moich poprzedników. W uchwale rady miasta i statucie Teatru Maska jest mowa tylko o dzieciach i młodzieży”.
Nieprawda. Statut wcale nie narzuca Masce robienia sztuk dla dzieci i młodzieży, a tym bardziej nie zabrania sztuk dla dorosłych. Proszę w wolnej chwili po prostu zerknąć w Statut. Ma go Pan tutaj: https://bit.ly/2TkmlMy
Ja – w odróżnieniu od Pana - przeczytałam go uważnie. I... znalazłam 12 paragrafów (z 17), które łamią prawo. Już zgłosiłam do nadzoru Wojewodzie. Tu tłumaczę Panu, dlaczego: https://bit.ly/2Ez1M6I...
A Pani dyrektorka, robiąc scenę dla dorosłych, wcale nie wykraczała poza Statut. Wykracza – to Pan. Poza prawo. Tłumaczę to Panu również w powyższym linku.
2. „Uważam jednak, że skoro mamy za coś płacić, to powinniśmy wiedzieć za co”.
Przypomnijmy: pieniądze gminy to NIE PANA PIENIĄDZE. Ale mieszkańców. A Pan zarządza tymi pieniędzmi w oparciu o przepisy. Zasmucę Pana, ale żaden przepis nie bierze pod uwagę Pana gustów i opinii.
Proszę założyć swoją firmę. Tam Pan będzie mógł sobie decydować, na co Pan nie wyda pieniędzy.
Póki co, może Pan tyle co inni mieszkańcy - nie kupić biletu i nie pójść na spektakl.
Ale osobiście - polecałabym kupić i pójść :)
Sztuka pomaga zrozumieć świat, siebie, innych. Zachęcam!
3. „Zapoznał się pan ze scenariuszem?
– Nie. Nie dostałem scenariusza i dlatego wstrzymałem prace nad tym przedstawieniem”.
😂
Brak słów, więc tylko zacytuję: „Boże! Widzisz i nie grzmisz?”
4. „Jak dostanę scenariusz, zapoznam się z nim, to podejmę decyzję, co dalej”.
Znów Pana zasmucę, ale Pana decyzja ma taką moc prawną, jak decyzja mojej Babci, żeby ma Pan założyć krawat w paski.
Tłumaczę to Panu tutaj: https://bit.ly/2H2Q5Hb („...teatr to nie piaskownica, a Pana i rzecznika wiążą przepisy i procedury. Ręczne sterowanie to w Rosji. Wyjdźmy z piaskownicy i zacznijmy szanować prawo, autonomię instytucji kultury oraz nas - twórców i twórczynie”).
Ma Pan to też na e-mailu (jako wniosek z art. 241 KPA. 30 dni na odpowiedź. Czekam z utęsknieniem.
5. "Ja o tym, że są jakieś kontrowersje w tym przygotowywanym przedstawieniu, dowiedziałem się od swojego zastępcy. On miał sygnały od ludzi. A ci mogli je mieć tylko od samych pracowników teatru, którym ten spektakl się nie podobał. Bo kto inny mógł wiedzieć o tym, o czym jest przygotowywany spektakl?"
No ja nie wiem. Ciekawe, kto... Ale Pan wie na pewno.
Taki tam macie w Rzeszowie system zarządzania? Przez plotki?
Aha, a mi sąsiad powiedział, że jego znajoma powiedziała, że jej ciotka powiedziała, że zarysował Pan jej auto i uciekł. Jak Panu nie wstyd?
Ale plotka, prawda? Ale rozumiem, że jest Pan konsekwentny i na jej podstawie zapłaci Pan za szkodę?
6. „Ja lubię bardzo np. komedie. Sztuki historyczne też są wskazane. Ja lubię, gdy ludzie wychodzą z teatru zadowoleni, uspokojeni, a nie podenerwowani, z nienawiścią do innych”.
I super! Mamy wolny kraj – może Pan sobie lubić co Pan chce! Serio. I płacić za to, co Pan chce. Niech Pan więc sobie wydaje swoje własne pieniądze na bilety na komedie i sztuki historyczne (co to za gatunek, tak a propos?), naprawdę.
A tymczasem wielka do Pana prośba. Panie Tadeuszu, właśnie Marszałek Dolnośląski ogłosił… konkurs na dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu! Niechże się Pan zgłosi. Tam w końcu Pan będzie mógł dać upust swoim gustom i pomysłom i - co widać bardzo Pan lubi - zarządzać teatrem. Rwie się Pan do tego tak bardzo, że szkoda rezygnować z marzeń. Niech Pan startuje! A po Cezarym Morawskim będzie Pan miał duże pole do popisu. I tyyyyyle może Pan zrobić, by ludzie wychodzili z teatru uspokojeni.
Myślę nawet, że Artur Pałyga napisałby dla Pana jakąś sztukę historyczną. To naprawdę swietny dramatopisarz.
Aha, a jak Pan wyga, a Marszałek będzie się Panu wtrącał w repertuar, to oczywisćie może Pan liczyć na moją pomoc. Proszę walić jak w dym!
---
A propos – a kiedy ostatnio kupił Pan bilet do teatru?
A kiedy Pan w ogóle był ostatnio w teatrze?
–
Jestem bezczelna? Wiem. Pan też. Tylko że Pan tego nie wie.
Pańska pogarda dla prawa, bezczelność wobec reguł demokracji oraz carsko-PRL-owskie zapędy przynoszą wstyd Rzeszowowi.
Konstytucja, ustawa o samorządzie gminnym i o prowadzeniu i organizowaniu działalności kulturalnej błagają o bycie przeczytanymi. Mogę nagrać audiobooka. Za darmo. Proszę dać znak na alina.czyzewska@siecobywatelska.pl.
A jak Pana za bardzo wkurzam, to zawsze może Pan zadzwonić do prezydenta mojego miasta, żeby zadzwonił do dyrektora mojego teatru, żeby mnie zwolnił. Tak to chyba się kiedyś robiło, no nie? ;)
EDIT 1: No jak miło. Prezydent Ferenc musi zmienić statut Teatru Maska, bo nawtykał tam masę błędów.
O tym, co mi nie pasowało w statucie Teatru Maska, który przygotował prezydent, wpisując sobie m.in. bezprawnie NADZÓR nad teatrem, a który uchwaliła Rada Miasta, pisałam tu: https://bit.ly/2ES9F7G.
I napisałam o tym do Wojewody Podkarpackiego. No i ten nakazał prezydentowi zmienić statut, bo jak nie, to do sądu.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10157060970343633&set=a.90075633632&type=3&theater
EDIT 2:
Prezydent odpisał Wojewodzie, że nie widzi błędów w Statucie Teatru, więc Wojewoda skierował sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.